Zima w tym roku nie skrzy się mrozem ani nawet śniegiem. Mam wrażenie, że od paru miesięcy mamy listopad. I gdy kolejny raz zza okna zagląda nam do domu szaruga, lubię wracać do letnich ślubów pełnych słońca i ciepła.
Ślub w czerwcu
Aj, a tego dnia na brak ciepła nie mogliśmy narzekać – upał wdzierał się we wszystkie możliwe zakątki i tylko klimatyzacja dawała radę stawać z nim w szranki. Ba, temperatura przegoniła nas nawet z lasu i choć P&M zapragnęli odbyć mini sesję zdjęciową jeszcze przed ceremonią, musieliśmy jej część przeprowadzić już w hotelu, a dokończyć wieczorem. Elastyczność w takich przypadkach to podstawa.
Wesele w stodole
Dzięki P&M poznałam też nieznane mi wcześniej miejsce na ślubnej mapie Mazowsza, mianowicie Karczmę Sielanka przy Hotelu Sielanka nad Pilicą. To miejsce stylizowane na klimat stodoły zdecydowanie urzekło zarówno gości jak i mnie. Dzięki temu rustykalny styl tego dnia wybrzmiał wszystkimi jego elementami – miejscem, dekoracjami, suknią ślubną i kwiatami.
Miłego oglądania!