Sesja nad morzem
Już przy okazji gdyńskiej sesji A&P (kliknij tu, żeby obejrzeć) wspominałam Wam o moim nie do końca zrozumiałym zamiłowaniu do morza. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. W dalszym ciągu kocham morze. W dalszym ciągu za nim tęsknię. W dalszym ciągu mam ogromny sentyment. I w dalszym ciągu nie umiem robić niczego, co rzeczywiście wymaga obecności wody. Jednak zawsze, kiedy mam okazję znaleźć się w pobliżu Bałtyku, jest to dla mnie takim mini świętem. Jeżeli Bałtyk albo jakiekolwiek inne wody wzbudzają w Was podobne odczucia i marzy Wam się sesja nad morzem, zrealizujmy to marzenie. To nie musi być sesja ślubna, może być narzeczeńska albo rodzinna, albo jaka Wam się wymyśli. Na pewno będzie to piękna pamiątka.
Klimat opuszczonej szklarni
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać sesję M&J, która łączy szklarniowe klimaty z nadmorskimi nastrojami. Kocham takie opuszczone szklarnie. Można poczuć się przez chwilę, jakby odbywało się wizytę w Tajemniczym Ogrodzie, w którym dzika roślinność objęła panowanie nad okrywającą ją architekturą.
Zrealizowanie naszej wizji jednak nie było jednoznacznie łatwe – mieliśmy kilka podejść do tej sesji. Nasze jesienne plany pokrzyżowały silne opady śniegu, wiosenne zamiary wykluczył z kolei zakaz wychodzenia z domu i dopiero latem udało nam się spotkać. Przekładanie naszego spotkania zrekompensowała nam jednak czerwcowa pogoda i towarzyszące nam momentami słońce, które ochoczo przebijało się przez chmury i liście.
#teammorze
Bo tutaj zawsze najlepsze zdjęcia!
O tak! Sesje nad morzem to magia! 🙂