Ślub architektów
Chciałabym Wam dzisiaj pokazać dość nietypowy ślub, który być może zainspiruje Was do podobnych rozwiązań. Pod jakimi względami? O tym zaraz. Zacznijmy jednak od początku.
Kościół w remoncie
A&T to dwie architektoniczne dusze, które kochają miejskie przestrzenie i w nich się wyrażają. To, że ich ślub nie będzie typowy w swoim przebiegu, było w zasadzie do przewidzenia. Jednak gdy A. zadzwoniła do mnie i oznajmiła, że Kościół pw. Wszystkich Świętych, w którym odbędzie się ceremonia, jest w głębokim remoncie, że w kościele jest zryta podłoga, stoją metalowe stelaże i inne charakterystyczne dla tego stanu elementy wystroju, muszę przyznać, że trochę się przeraziłam. W głowie od razu mnóstwo pytań, choćby jak to pokazać, by jednocześnie nie tworzyć jedynie bardzo ciasnych kadrów itp. 😉 A. od razu spacyfikowała tę moją gonitwę myśli: „Justyna, jest super, w ogóle nam to nie przeszkadza!” Wręcz powiedziała, że ma to swój urok, bo przecież ich zawód też jest ściśle powiązany z konstruowaniem, remontowaniem, budowaniem, instalacjami. I rzeczywiście koniec końców nie przeszkadzało nam to w ogóle. Nasze myśli w tych chwilach były skupione na czymś zupełnie innym, na czymś dużo istotniejszym.
Sesja w dniu ślubu
O ile tylko pozwala nam na to pogoda, światło i harmonogram, sesja w dniu ślubu to zawsze dobry pomysł. Czasami naprawdę niewiele trzeba, by stworzyć piękną pamiątkę. To, co najważniejsze, to to, co dzieje się między Wami. Tu mieliśmy jeszcze do dyspozycji Plac Grzybowski i piękne jesienne słońce, które podkreślało złociejące już nieco liście na drzewach.
Obiad w Boscaioli, przyjęcie weselne w Pawilonie „Przystanek Sztuki”
I tu chciałam Wam podpowiedzieć rozwiązanie, które może się okazać bardzo praktycznym w obecnie panującej rzeczywistości. A&T nie zdecydowali się na klasyczne wesele, a zamiast tego podzielili celebrowanie tego święta na dwie części. Zaraz po naszej sesji pojechaliśmy do restauracji Boscaiola na Powiślu, gdzie A&T ugościli najbliższą rodzinę uroczystym obiadem. Natomiast po zmroku przyszedł czas na zabawę w Przystanku Sztuki na Bulwarach Wiślanych, do której dołączyli też przyjaciele.
Dlaczego wspominam, że to może być rozwiązanie warte rozważenia? Bo dzięki temu jeśli są w nas lub w starszych członkach naszej rodziny obawy względem obecnej sytuacji zdrowotnej i chcielibyśmy zapewnić im bezpieczniejsze warunki do świętowania z nami, można właśnie w taki sposób to uczynić. Wtedy nie było takiej konieczności – ten ślub odbył się w zeszłym roku. Jednak może komuś z Was ta myśl posłuży za inspirację.
Na koniec dodam jeszcze tylko, że tę zjawiskową suknię uszyła Julia Gastoł.