Coś czuję w kościach, że będzie to prawdziwy test Waszej cierpliwości do mnie, ponieważ zaraz zasypię Was zdjęciami z gór. Całym stosem zdjęć z gór. I jeszcze nie wiem, jaką jednorazową dawkę przygotować. Oto bowiem nasza rodzinna wyprawa do Szkocji. Ale po kolei…
Jeszcze będąc w Norwegii (klik) mówiliśmy sobie z moim bratem, że chcemy koniecznie powtórzyć taki wypad. Staliśmy razem w oknie w drewnianym domku i cicho żegnaliśmy się z Fiordami. Trochę czasu upłynęło. W międzyczasie pojawił się mój Mr. S i kiedy z kolei razem z nim stawałam przytulona w oknie na 20. piętrze, marzyliśmy sobie o wyjeździe do Szkocji. Przed oczami mieliśmy te porośnięte mchem zbocza, orzeźwiający wiatr i napełniającą zachwytem przestrzeń. Jedno i drugie snucie udało się połączyć w kwietniowe całkiem realne zdarzenie. I choć ta nasza szkocka przygoda zamknęła się w zaledwie kilku dniach, wystarczyła, by na jakiś czas zregenerować myśli i zwolnić nieco miejsca pod kopułką.
Za nasz punkt docelowy obraliśmy Glasgow. Tam lądowaliśmy w piątkowy wieczór, gdzie czekał już Mr. S, który jeszcze wtedy stacjonował w swojej angielskiej Margaretce. Aby oszczędzić sobie kłopotu z noclegiem o tak późnej porze, zarezerwowaliśmy uprzednio pokój w przylotniskowym hotelu (z chyba najwygodniejszym łóżkiem, w jakim spałam do tej pory ;)). Rano wyruszyliśmy na północ, drogą przez Park Narodowy Loch Lomond and the Trossachs, by dotrzeć do Kinlochleven, a stamtąd już pieszo w poszukiwaniu namiotowego noclegu gdzieś na wzgórzach ponad miasteczkiem. O tym noclegu, a już zwłaszcza o wrażeniach, będzie potem. Póki co przekazuję w Wasze ręce nasze hotelowe przywitanie, okolice Loch Lomond, które okazały się zaledwie wstępem do naszych zachwytów, i tereny po drodze do celu.
Dzięki za te foty, przeglądając czułam ze robiliśmy postoje w tych samych miejscach ☺ niesamowity kraj i napewno wrócimy raz jeszcze na mały trip. Piękne, pozdrawiam
Dziękuję bardzo za miłe słowo! Ach, bo to takie miejsca, że aż szkoda by było się nie zatrzymać. 🙂 Widoki magiczne! Też mam nadzieję tam wrócić. Pozdrawiam serdecznie!
Takie zdjęcia nigdy mi się nie znudzą. Powiedziałabym wręcz, że za mało jest ich tutaj! 🙂
O, to bardzo miło mi to słyszeć! I obiecuję więcej. 🙂 Pozdrowienia!