Rodzinne ciepło to moja ulubiona temperatura. Przepięknie patrzeć, jak rodzi się między ludźmi, zwłaszcza gdy w ich życiu wydarza się niemała rewolucja – taka, jaką jest pojawienie się małego człowieka, który od momentu przyjścia na świat będzie pozostawał pod ich skrzydłami i pod nimi dorastał. Te początkowe momenty oswajania się z ową rewolucją są niezwykle ulotne. Choć można odnieść wrażenie, że życie w tym czasie ogranicza się do zestawu kilku czynności, rzeczywistość zmienia się tak naprawdę dość dynamicznie – okruszek staje się coraz większym okruszkiem, umie z dnia na dzień coraz więcej, odbiera to, co się dzieje, z coraz większym wachlarzem reakcji. Wspaniale jest zachowywać tę ulotność i kruchość sytuacji. Zawsze jest mi niezmiernie miło, gdy zapraszacie mnie do swojego domu i pozwalacie sfotografować Was w tych okolicznościach. Uwielbiam wychwytywać naturalność Waszych reakcji, swobodę, radość i wzajemną czułość. Wierzę, że to elementy, które przetrwają próbę czasu i nawet za kilka lat taka lifestyle’owa sesja noworodkowa-rodzinna przyniesie Wam radość.
E., P., mały K., i Klarnet, ich cudny pies, właśnie w takim naturalnym stylu czuli się najlepiej. Oddaję w Wasze oczy sesję tej przemiłej rodziny. Mam nadzieję, że umili Wam dzień.