Na samym początku było to wiele godzin spędzonych na podróżowaniu do siebie i niesamowicie wysokie rachunki telefoniczne. Z własnego doświadczenia wiem, że kiedy dwoje dzieli duża odległość, to niemałe wyzwanie. Nic nie mogło ich jednak odwieść od siebie. Natomiast gorąca czerwcowa sobota wyznaczyła początek ich wspólnej drogi już jako małżeństwo.
Dzień rozpoczął się od powolnych przygotowań w zaciszu hotelowego pokoju w Bristolu, skąd już tylko 5 minut drogi do kościoła. A i M zdecydowali się na kameralne wesele w Bistro Warszawa na Starówce, które doświetlało nam gorące czerwcowe słońce. Bardzo ucieszyłam się na wieść o tej lokalizacji. Mam ogromny sentyment do tego miejsca. Dawno, dawno temu zdarzyło mi się zagrać tam jeden z lepszych koncertów. Wspaniale było wrócić w to miejsce, by uwieczniać szczęśliwe chwile A i M, a w dodatku wrócić z moim S, bo ten ślub mieliśmy ogromną przyjemność fotografować we dwoje. Zerknijcie.
Kolejny świetny reportaż ze ślubu, gratuluję:)
Dziękuję pięknie! :)) Pozdrawiam!