Podczas gdy deszcz wybija w pół do jesieni, wracam sobie do dnia, w którym odbyła się sesja narzeczeńska K&T. Ależ to był słoneczny i gorący dzień. Do tego jeszcze emocje towarzyszące nam na sesji. Gdy wspólnie wybieramy lokalizację, w której będziemy uwieczniać Wasze uczucia, podając Wam propozycje, zawsze dodaję, że jeśli są jakieś miejsca, z którym łączy Was jakaś emocjonalna/sentymentalna więź, warto je rozważyć, bo taki ładunek sprawia, że po latach zdjęcia nabierają dodatkowej wartości. Do znanych miejsc niejednokrotnie wracamy, a spacerując własnymi zapamiętanymi ścieżkami można z kolei łatwo przenieść się pamięcią nie tylko do samych kadrów, ale i do początków wspólnego życia. Tym właśnie kierowali się K&T. Choć w pierwszej kolejności stawialiśmy na naturę poza miastem, ich serce mieszka na warszawskim Mokotowie, gdzie ostatecznie spotkaliśmy się, by objąć w obiektywie gesty, dotyk, bliskość i radości.